sobota, 5 czerwca 2010

rozkosze nocne

Nie do końca jestem pewna, jak znalazłam się w tym pociągu. Jestem prawie przekonana, że ktoś się uparł, żeby mnie odprowadzić. Niezupełnie pamiętam drogę przez planty, ale wydaje mi się, że jednak biegłam tamtędy sama. A jeśli ktoś mnie odprowadzał, to musiał biec parę metrów za mną, a potem pocałować na pożegnanie. Albo podać rękę? Może też ulotnił się szybciej, niż zdążyłam powiedzieć cała przyjemność po twojej stronie. Noc była niby rześka, to wiem na pewno, bo po takiej ulewie, jaka przeszła wcześniej przez miasto, to musiała być rześka. Albo parna. Ludzi niewiele, jak na czwartkowe, późnonocne balangi. I na niebie najmniej pociągające gwiazdy na świecie.

wysocy i przystojni szatyni z pomysłem na świat są do dupy. ci z kitą najwyraźniej też. coś jest nie tak z tymi przedsiębiorczymi i kreatywnymi z superszybkimi autami i własnym mieszkaniem. nie sprawdzają się również wszelkiego rodzaju artyści i chłopcy z wysublimowanym gustem co do muzyki i filmu

Nie do końca jestem pewna, jak znalazłam się w tym pociągu. To musiała być decyzja chwili, podjęta pod wpływem jakiegoś silnego impulsu, do którego sama przed sobą nie chciałam się przyznać. Gdzieś tam był wcześniej ten barman, który zawsze z uśmiechem komentuje, kiedy mam na sobie coś innego niż piżamę, ale tego wieczoru nie powiedział nic. No i ten chłopiec, który czyta mi swoje kiepskie wiersze, a ja mu zawsze mówię, że są naprawdę kiepskie i żeby przestał już pisać, a on wciąż pisze ciało – dało, gramofon – domofon i że – że. A potem tylko płacz i zgrzytanie zębów. I turkot kół.

ci których poznajesz na imprezie nie dają rady dłużej niż do świąt bożego narodzenia albo końca świata. za to ci, których znasz od paru dobrych lat ciągle uciekają od rozmów albo nagle okazują się być żonaci. ci, których znasz niemal od urodzenia wyjeżdżają za granicę. a ci, z którymi łączy cię jakaś pasja, mają do siebie to, że uparcie do czegoś dążą, a potem stwierdzają, że to nie ma sensu. cała reszta jest do bólu przyziemna, pozbawiona dobrego smaku i zmysłu orientacji w terenie. nie ma prawa jazdy albo tęskni za swoimi byłymi i nie jest w stanie się do tego przyznać

Nie do końca jestem pewna, jak znalazłam się w tym pociągu. Tak namacalnie zdałam sobie z tego sprawę, kiedy obudził mnie konduktor, a ja na jego grzeczne pytanie o bilet spytałam sennie, gdzie tu można zapalić. Pani tu sobie zapali – powiedział jeszcze grzeczniej. No i bilet się jakoś znalazł.