wtorek, 23 marca 2010

historia pewnej znajomośći

Przyniósł bukiet zwiędłych, czarnych róż i spleśniałe owoce, życząc jej dużo zdrowia.

Kiedy powiedział, że odchodzi na zawsze, ona miała przed oczami teledysk absolutnie doskonałej piosenki Kasi Cerekwickiej i w pierwszej chwili z trudem powstrzymała się od spazmatycznego wybuchu śmiechu.
Zresztą, jak mówiła, ostatnio wiele rzeczy nieprzyzwoicie ją śmieszyło, takich, które nie powinny być wcale śmieszne.
Na jego szyi wisiał srebrny łańcuszek - od niej i miał na sobie T-shirt - od jej najlepszej przyjaciółki. Z uwagą przyglądała mu się, kiedy ubierał kurtkę, którą podarowała mu na urodziny i buty, które również dostał od niej. Wydawało jej się, że te parę chwil trwało całą wieczność.

Po jego wyjściu na całym mieszkaniu można było usłyszeć niekontrolowane wybuchy płaczu i śmiechu. A potem sama nie wiem, co się działo.
Kupiłam wino i chociaż było jeszcze przed południem, to liczba butelek koło kosza na śmieci rosła wprost proporcjonalnie do mijających godzin. I tak aż do później nocy.

Ta emocjonalna agonia trwa już drugi dzień. Podziwiam ją, że jest na tyle silna, żeby rano wstać. Dzisiaj obudziła się o 5-tej, wytarła spuchnięte oczy rękawem mojej piżamy i cicho powiedziała: "bo wiesz, kiedy jest się bardzo smutnym, to lubi się przecież zachody, a nie wschody słońca". Po czym odsłoniła okno.
Chwilę potem gdzieś wyszła i wróciła późnym wieczorem.
I mówię jej, że on nie był wyznacznikiem tego KIM ona jest, JAKA jest i JAKIE będzie jej życie. A ona na to że

jak odeszła jej lepsza część
to ona ma prawo
w świetle dnia
czuć się gorsza


Poprawiła czarną wstążkę przy bukiecie i pochłonęła 2 zgniłe jabłka, mówiąc, że nic nie jadła od wczorajszego śniadania.
A ja tu siedzę obok, głaszczę ją po plecach i zastanawiam się, czy on naprawdę wiedział, co robi.

czwartek, 18 marca 2010

dzień bez szczoteczki

Wiesz jak jest z tymi szczoteczkami do zębów. Kiedy masz swoją szczoteczkę, staje się ona twoją jedyną i zdecydowanie najlepszą szczoteczką do zębów. Znasz jej kolor, wiesz jak jest wyprofilowana, możesz powiedzieć wszystko na temat jej włosków i z pewnością nie pomylisz ją z żadną inną szczoteczką do zębów w kubku. Ale kiedy przychodzi czas na następną szczoteczkę do zębów, zapominasz o kształcie, kolorze i zapachu swojej poprzedniej szczoteczki, ba, zapominasz nawet o jej istnieniu, co tu mówić o wszystkich innych wcześniejszych szczoteczkach do zębów.

No i widzisz, ja tak samo mam z facetami.

- /I wanna get in you pam pam pam/
- Halo halo?
- Cześć. Tu Bartek.
- O. Cześć Bartek.
- (romantycznie i nostalgicznie) Pamiętasz mnie?
- Eee... A kto mówi?
- No Bartek. Jakiś czas temu mówiłaś, że do końca życia i coś tam.
- A, to ty. Szkoda, że nie słuchałeś tego coś tam.
- Na kawę?
- Na kawę.

Z Bartkiem w przedszkolu trzymaliśmy się za ręce i wszystkie koleżanki nam zazdrościły i bez wątpienia należał do kategorii najlepszych partii w owym przedszkolu, a może nawet we wszystkich przedszkolach w Opolu. No nieważne.
Poszliśmy więc na to piwo. I nawet za bardzo nie na jedno.

Bartek trochę utył, spuchł i posiwiał i teraz co najwyżej może pretendować do chlubnej pozycji w kategorii najlepszych szczoteczek do zębów, żadnej innej. Bartek miał dużo do powiedzenia na temat mojego spędzania wolnego czasu i lokowania uczuć w osoby, które nie są tego warte. A ja mu na to, że jestem szczęśliwa z moim partnerem, bo mogę mieć 3 kochanków naraz, a on nie ma dla mnie czasu, więc mydlę mu oczy pastą do zębów. No i że nie chcę nic zmieniać. Do następnej szczoteczki do zębów.

Jeśli to czytasz, napisz mi proszę, przez jaki czas używasz jednej i tej samej szczoteczki. To ważne dla moich prywatnych badań socjologicznych. Na razie tylko do użytku prywatnego, ale kiedyś jeszcze napiszę z tego doktorat. Z góry dziękuję i ślę gorące pozdrowienia.

niedziela, 7 marca 2010

jak smakuje łosoś?


był bardzo owłosiony i totalnie bardzo aseksualny. powiedział, że wpadnie. masz faceta? mam. i tak wpadnie. poszłam spać i nie słyszałam domofonu i tylko jakieś dziwne sny o zimnym łóżku.
a ty nie masz auta i nie przyjedziesz, chociażby nie wiem co, choćbym powiedziała "bądź teraz". znowu poczta głosowa na jednym telefonie. na drugim zresztą też. zapłaciłam 6 groszy za informację, że jesteś poza zasięgiem.

- masz wejściówki do teatru? czemu nie pójdziesz ze swoim facetem?
- bo mój facet nie ma dla mnie czasu.

a kiedy w końcu ma, to wydaje mi się, że ja go nie mam. kolejny pusty weekend.

- czym jest dla ciebie leniwy dzień?
- leniwy, to taki, kiedy wracam do mieszkania przed osiemnastą.
- a bardzo leniwy?
- o. to taki jak dzisiaj. pomalowałam paznokcie.

czasem myślę, że to dobrze, że nie zdecydowałam się być artystką. ale to jest gdzieś w środku i kiedy myślę, że spotkanie, to wiem, że teraz piszę i nie mogę przestać, bo byłoby to naruszeniem zasad. na obiad gotuję rosół, przypadkiem zakropiony słonymi łzami. ty wpadniesz, powiesz, że dobrze przyprawiony i wyjdziesz z telefonem przy uchu, całując mnie w policzek.

gdybyś zostawił mnie z kołyską, to uznałabym to pewnie za kolej rzeczy, bo sama z siebie zdecydowałam się nie być artystką. ale ja zostaję sama. z rosołem.
i ciągle zastanawiam się, jak smakuje wędzony łosoś.