piątek, 22 maja 2009

Ka BU(!) eF

Nikt nie obiecywał i nie mówił, że fach dziennikarza usłany będzie różami. Chociaż praktyki dziennikarskie w biurze prasowym Krakowskiego Biura Festiwalowego każda z nas wyobrażała sobie nieco inaczej...

Trudny początek - na czarno
Zaczęło się od tego, że na pierwszym spotkaniu nie mogłyśmy zostać dłużej z powodu organizacji Juwenaliów uczelnianych. Drugiego dnia, kiedy zobaczyli mnie w biurze po imprezie, kazali mi wrócić się przespać. Potem było już nieco lepiej.

Prawie różowo
Robiłam magiczną tabelkę w Excelu z krakowskimi korporacjami i bankami, której nie dokończyłam, Karola obdzwaniała szkoły, a Kaja wypisywała adresy na kopertach. Kolejne dni upłynęły na rozdawaniu ulotek w Galerii Kazimierz, po knajpach, hotelach i hostelach, na pakowaniu plakatów, przeklejaniu tysiąca digipaków (nie chciałabym być na miejscu osoby, która 6 zmysłów przetłumaczyła na 6 „sences”), wypisywaniu zaproszeń, pakowaniu plakatów, naklejaniu naklejek, przybijaniu pieczątek, składaniu teczek i przycinaniu plakatów.

W dzienniku praktyk działania te kryją się pod magiczną nazwą: organizacja konferencji prasowej Festiwalu Muzyki Filmowej.

Na żółto
Jednym z gości festiwalu jest Tan Dun, chiński kompozytor muzyki do filmów „The Map” i „Przyczajony tygrys, ukryty smok”. Nie widziałam tych filmów, ale po pobieżnym zapoznaniu się z biografią i fotkami Duna, zdecydowałam się, że muszę je obejrzeć. Zresztą nazwisko Duna przez ostatnie dni zaczęło się niewymownie przemykać w kuluarach KBFu, między wierszami i między słowami, na przypadkowych ulotkach i portfoliach, na plakatach i ulotkach, w organizowanych konkursach i filmikach na youtubie.

Dzisiaj w ramach konferencji prasowej naszym zadaniem miało być wydawanie akredytacji dziennikarskich. Ale nie było. Kiedy przyszłam do Pawilonu, usłyszałam tylko: „Nie odprowadziłabyś Pana Duna do hotelu”?

I zielono
O tak. Z największą przyjemnością. Dla tych gratulacji z jego strony, odnośnie wyboru mojej dziennikarskiej profesji, mogę do końca życia przeklejać dziennie po milion digipaków.

"Ej, Nana, pomyśl tylko! Kiedyś ktoś na pewno będzie się jarał, że to nasze nazwiska może wypisać na zaproszeniu!"

niedziela, 17 maja 2009

Ci popierdoleni historycy*

Clubbing.
Gorąca piątkowa noc, w centrum roi się aż od zlanych kobitek i jeszcze bardziej zrobionych mężczyzn. Lans. Złoto. Pseudo szaliki Kevina Cleina i Dolce i jego byłego partnera, blichtr i cekiny, duże okulary, złoto, łańcuchy i mocne perfumy i nieprzerwane umc, umc, umc. Do białego rana:)

Churching.
Właściwie to nie widziałam tego, ale mogę podejrzewać, że tak właśnie było, bo tak jest prawie codziennie. W piątkową, późną noc starałam się spać, chociaż jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że oprócz wczesnej pobudki, w ramach relaksacyjnego wyjazdu do Sandomierza po ciężkim tygodniu, czeka mnie całodzienny churching [czyt. czerczink] z gronem uroczych studentów wydziału historii PAT.

Usiadłam z Ev w najlepszym miejscu obserwacyjnym autokaru, na niewiele się to jednak zdało, bo zaraz zapadłyśmy w słodki sen. Po godzinie jazdy przerwa. Nie na sikanie. Nie na fajkę. Nie na jedzenie.
Na... kościół. Kolejne parę kościołów udawałam, że śpię. W sandomierzu nie byliśmy w muzeum, nie byliśmy na rynku, nie byliśmy nawet w szalonych kryptach, ale... w 2 kościołach.

Powrót. Kolejne 2 kościoły. A ja dalej śpię.

Nieszybko dobiegł koniec wycieczki. Wychodzimy z autokaru. Podchodzi jakiś (tutaj niespodzianka!) historyk.

  • Cześć, jestem Mateusz (what's the fuck?).
    Miałam ochotę powiedzieć, że oprócz imienia niewiele sobą reprezentuje, ale odpowiedzialnie stwierdziłam, żetowarzyskich faux pas nazbierałam i tak za dużo, jak na 1 dzień. Zamieniliśmy więc grzeczne 3 zdania.

    On, przy pożegnaniu:

  • To w takim razie będziemy w kontakcie.
    Popatrzyłyśmy się z Ev wymownie i w tym samym momencie...

  • Popierdoliło cię!?

Jeśli któryś ze studentów wydziału Historii PAT (już niedługo PUJP) kiedyś przez przypadek tu trafi, może wiedzieć, że serdecznie go pozdrawiam. Najserdeczniej.


*cytat z wypowiedzi Ka., jak najbardziej poddany już wstępnej cenzurze.