poniedziałek, 24 maja 2010

rozkosze dzienne

proszę o ciszę. akcja.
halogenowe światła rażą mnie po oczach. biel tła, biel mojej sukienki i przerażająca biel cery wypełniają studio jakimś dziwnym zapachem. patrzę prosto w oko kamery. o tak, dzisiaj stać mnie na spokój.

dosyć mglisto rozumiem, dlaczego zdecydował się przyjść na to spotkanie. to nigdy nie mogło być łatwiejsze, ani mniej nieprzyjemne. nie chciałam mówić za dużo. nie chodziło mi o to, żeby postanawiać cokolwiek, żeby mówić sobie, że mamy się już nie znać, skoro i tak się już nie znamy. chodziło o to, że następnym razem, kiedy usłyszę, że jest na dnie, potrzebuje pomocy albo chce się przyjść przespać, to wtedy, właśnie wtedy, z całkowicie spokojnym sumieniem, będę mogła odpowiedzieć "odpierdol się".

umówiłam się ostatnio na piwo z R. R. jest po ciężkim rozstaniu i zdaje sobie sprawę z tego, że łączyło ich już jedynie chore przyzwyczajenie. przyzwyczajenia mają to do siebie, że często są chore. tylko niezbyt często zdajemy sobie z tego sprawę.
jedyną moją rozkoszą jest to, że zniszczę mu życie. zniszczę mu życie

a ja wiem, że się z R. od siebie różnimy. ja nie chcę nikomu nic niszczyć. nie ma już we mnie tej złości, co miesiąc temu, ani tego przygnębienia, ani tej rozpaczy. jest spokój. dziwny spokój, który pozwolił mi patrzeć mu w oczy i życzyć wszystkiego dobrego. to takie abstrakcyjne, siedzieć naprzeciw i czuć jedynie pustkę i dystans. i ten dysonans między naszymi ambicjami.

robimy dublet. nie odrywaj wzroku od kamery. proszę o ciszę. akcja.

zaczynam się trochę denerwować. nagranie się przedłuża, a ja za godzinę muszę być już bez tej białej sukienki i bez tego alabastrowego makijażu. wsunąć nowe szpilki i biec dalej.
dobrze, że w życiu nigdy nie ma dubletów.

najgorsze jest jednak to
twoje rozczarowanie


tak, zapomniałam mu powiedzieć o paru rzeczach.
ale nie zapomniałam o najważniejszym.

1 komentarz:

  1. ..być niepokonanym, zawsze działać zgodnie ze sobą, być pewnym w swoich działaniach i z każdej sytuacji wyjść z godnością, to jest to za co Cię szanuję naan a czego brakuje mężczyznom których chciałyśmy kochać.. których kochałyśmy.

    OdpowiedzUsuń